Już niedługo w Polsce zima oficjalnie może trwać od 1 listopada do 31 marca. Posłowie zrzeszeni w zespole ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego chcą bowiem, by w tym czasie nie wolno było poruszać się samochodem nie posiadającym opon zimowych. Za ich brak w tym okresie kierowcy mieliby być karani mandatami.
O sprawie doniosła "Rzeczpospolita". Pomysłodawcy chcą, by przepis znalazł się w kodeksie drogowym jeszcze tej jesieni. Brak "zimówek" miałby skutkować mandatem w wysokości 500 zł. Wymóg nie miałby nic wspólnego z pogodą. Gdyby śnieg spadł 30 października, kierowca za brak opon nie dostałby mandatu. Ale gdyby 2 listopada aura uraczyła nas pięknym słońcem i temperaturą ok. 20 stopni, kierowca bez opon zimowych zasłużyłby na mandat.
Jak zwykle wszystko do góry nogami.
A co sądzicie Wy o obowiązku zakładania opon zimowych
Pozdrawiam
Krzychu
Logistyka i transport, czyli coś z czym żyjemy na codzień
Blog poświęcony sprawom transportu i logistyki w Polsce i Europie
wtorek, 29 października 2013
niedziela, 27 października 2013
czwartek, 2 sierpnia 2012
Największy wróg linii lotniczych
Branża lotnicza radziła sobie doskonale przez około siedemdziesiąt lat. Na początku lat dziewięćdziesiątych najstarsze i największe przedsiębiorstwa przewoziły miliony pasażerów rocznie, zgarniając gigantyczne profity i tylko co jakiś czas zmagając się z kryzysem, spowodowanym przez czynniki zewnętrzne, takie jak wojna czy wzrost cen ropy.
Niespodziewanie pojawił się jednak wróg, którego nadejścia nie przewidziano, a który znacząco zmniejszył wpływy nawet najlepszych i najbardziej popularnych linii.
Tanie linie lotnicze - bo to one okazały się tym przeciwnikiem - przeżyły swój rozkwit w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Jednym z pierwszych przedstawicieli nowej odnogi branży lotniczej był Ryanair. Choć powstał w roku 1985, tanie loty szeroko rozpropagował dopiero kilka lat później, gdy firma rozwinęła się i mogła sobie pozwolić na zakup samolotów, dzięki którym świadczyłaby usługi podobne do oferty bardziej prestiżowej konkurencji.
Ryanair rozpętał pierwszą większą wojnę transportową - jego głównymi przeciwnikami były British Airways i Aer Lingus. Choć młoda linia operowała z początku wyłącznie na dwóch trasach, stała się najgorszym koszmarem swoich konkuretów. Tanie loty między Dublinem i Londynem odbierały standardowym przewoźnikom mnóstwo klientów, a nowemu graczowi umożliwiły błyskawiczny rozwój. Dyskontowa polityka wymusiła na British Airways obniżenie cen biletów, a także sprawiła że Aer Lingus całkowicie porzucił niektóre trasy, na których zaczął latać Ryanair.
W połowie dekady pojawił się kolejny groźny konkurent: easyJet. Przedsiębiorstwo założone przez kontrowersyjnego greckiego biznesmena Steliosa Haji-Joannou, wyróżnionego przez brytyjską królową tytułem szlacheckim, zdobyło sławę dzięki innej sztuczce marketingowej. Pozwoliło się sfilmować. W roku 1999 na ekrany brytyjskich telewizorów zawitał serial dokumentalny "Airline", w którym przedstawiono codzienne życie pracowników linii lotniczych - także easyJet. Ich osobiste perypetie i problemy związane z pracą przyciągnęły masę telewidzów. Linia stała się sławna bardzo niskim kosztem - i także, razem z Ryanair, zaczęła odbierać standardowym przewoźnikom miliony klientów.
Największym wrogiem linii lotniczych okazały się inne linie lotnicze - zgodnie z porzekadłem, wedle którego największym wrogiem człowieka jest człowiek. Ich wojna stała się jednak błogosławieństwem dla klienta, któremu zaoferowano niższe ceny i większe możliwości wyboru. Sytuację można więc podsumować, parafrazując inne powiedzenie: gdzie dwie firmy się biją, tam klient korzysta.
Niespodziewanie pojawił się jednak wróg, którego nadejścia nie przewidziano, a który znacząco zmniejszył wpływy nawet najlepszych i najbardziej popularnych linii.
Tanie linie lotnicze - bo to one okazały się tym przeciwnikiem - przeżyły swój rozkwit w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Jednym z pierwszych przedstawicieli nowej odnogi branży lotniczej był Ryanair. Choć powstał w roku 1985, tanie loty szeroko rozpropagował dopiero kilka lat później, gdy firma rozwinęła się i mogła sobie pozwolić na zakup samolotów, dzięki którym świadczyłaby usługi podobne do oferty bardziej prestiżowej konkurencji.
Ryanair rozpętał pierwszą większą wojnę transportową - jego głównymi przeciwnikami były British Airways i Aer Lingus. Choć młoda linia operowała z początku wyłącznie na dwóch trasach, stała się najgorszym koszmarem swoich konkuretów. Tanie loty między Dublinem i Londynem odbierały standardowym przewoźnikom mnóstwo klientów, a nowemu graczowi umożliwiły błyskawiczny rozwój. Dyskontowa polityka wymusiła na British Airways obniżenie cen biletów, a także sprawiła że Aer Lingus całkowicie porzucił niektóre trasy, na których zaczął latać Ryanair.
W połowie dekady pojawił się kolejny groźny konkurent: easyJet. Przedsiębiorstwo założone przez kontrowersyjnego greckiego biznesmena Steliosa Haji-Joannou, wyróżnionego przez brytyjską królową tytułem szlacheckim, zdobyło sławę dzięki innej sztuczce marketingowej. Pozwoliło się sfilmować. W roku 1999 na ekrany brytyjskich telewizorów zawitał serial dokumentalny "Airline", w którym przedstawiono codzienne życie pracowników linii lotniczych - także easyJet. Ich osobiste perypetie i problemy związane z pracą przyciągnęły masę telewidzów. Linia stała się sławna bardzo niskim kosztem - i także, razem z Ryanair, zaczęła odbierać standardowym przewoźnikom miliony klientów.
Największym wrogiem linii lotniczych okazały się inne linie lotnicze - zgodnie z porzekadłem, wedle którego największym wrogiem człowieka jest człowiek. Ich wojna stała się jednak błogosławieństwem dla klienta, któremu zaoferowano niższe ceny i większe możliwości wyboru. Sytuację można więc podsumować, parafrazując inne powiedzenie: gdzie dwie firmy się biją, tam klient korzysta.
piątek, 27 lipca 2012
Nowe oznaczenia opon
Od 1 listopada 2012 roku opony sprzedawane na terenie Unii Europejskiej będą zaopatrzone w etykiety z informacjami na temat ich wydajności pod względem zużycia paliwa, przyczepności na mokrej nawierzchni oraz poziomie generowanego hałasu.
Informacje na naklejkach podawane będą w przejrzysty sposób, podobnie jak na znanych już etykietach energetycznych umieszczanych m.in. na produktach AGD: klasa A oznacza najwyższe osiągi, zaś klasa G najniższe
Informacje nt. parametrów z etykiet będą umieszczane na wszystkich oponach przeznaczonych do samochodów osobowych oraz dostawczych i ciężarowych produkowanych od 1 lipca 2012. Nowe przepisy nie obejmą opon rajdowych, profesjonalnych opon terenowych, opon bieżnikowanych ani opon motocyklowych.
Większość kupujących będzie prawdopodobnie zainteresowana oponami wydajnymi pod względem zużycia paliwa- dla nich najistotniejszy będzie opór toczenia. Jednak ponieważ dobra przyczepność na mokrej nawierzchni jest niezwykle istotna dla bezpieczeństwa jazdy, przed podjęciem ostatecznej decyzjinależy dokładnie porównać obydwa parametry.
Informacje na naklejkach podawane będą w przejrzysty sposób, podobnie jak na znanych już etykietach energetycznych umieszczanych m.in. na produktach AGD: klasa A oznacza najwyższe osiągi, zaś klasa G najniższe
Informacje nt. parametrów z etykiet będą umieszczane na wszystkich oponach przeznaczonych do samochodów osobowych oraz dostawczych i ciężarowych produkowanych od 1 lipca 2012. Nowe przepisy nie obejmą opon rajdowych, profesjonalnych opon terenowych, opon bieżnikowanych ani opon motocyklowych.
Większość kupujących będzie prawdopodobnie zainteresowana oponami wydajnymi pod względem zużycia paliwa- dla nich najistotniejszy będzie opór toczenia. Jednak ponieważ dobra przyczepność na mokrej nawierzchni jest niezwykle istotna dla bezpieczeństwa jazdy, przed podjęciem ostatecznej decyzjinależy dokładnie porównać obydwa parametry.
Subskrybuj:
Posty (Atom)